Rzym jest uroczy, magiczny, ale głośny, zatłoczony, chaotyczny i nieprzewidywalny... Zdecydowanie moja szalona dusza ceni sobie okresowy spokój, którego nie zazna się w Rzymie. Wzruszają mnie uliczni artyści, piękno starych budyneczków, z których odpada tynk. Uwielbiam śródziemnomorski bałagan, kulturę, ludzi, którzy są otwarci i ciepli, którzy zaczepiają nas w metrze, autobusach, którzy bezinteresownie prawią komplementy, zatrzymują się na ulicy podziwiając dzieci... Wzruszają mnie starsze panie, siedzące na rzymskich placach... panowie dziadkowie, jadący na skuterkach. Każdy żyje swoim małym życiem, obok historii, sztuki, którą zna każdy.
Moje ulubione miejsce w Rzymie to Panteon.
Tu pochowany jest Raffaello Santi. Mistrz i geniusz....
Jedyne źródło światła to otwór w sklepieniu nadaje pomieszczeniu majestatyczny charakter. Wspaniałe... gdyby nie tylu zgromadzonych ludzi, byłoby idealnie....
Drugie cudowne miejsce to Basilica Santa Maria di Trastevere, najstarszej w Rzymie...
Największe rozczarowanie? hiszpańskie schody, które były w remoncie i u szczytu, których widniała reklama samochodów....
Piesze wycieczki po Rzymie to najlepsze rozwiązanie, zrobilismy około 100 km i nikt nie był zmęczony, od rana do wieczora chodziliśmy i odkrywaliśmy najmroczniejsze jak i najpiekniejsze zakątki wiecznego miasta.
Najfajniejszą przygodą w Rzymie, było poznanie szalonej Fiony, brytyjskiej wykładowczyni, która rzuciła wszystko po ciężkiej chorobie by zamieszkać w Rzymie. Jej roztrzepanie, brytyjskie poczucie humoru, które uwielbiam, długie rozmowy umilały nam wieczór. Fiona , okazała się również multiinstrumentalnym talentem, grała na flecie średniowieczne melodyjki a Hania skakała ze szczęscia, że cienki niczym pisk dźwięk radośnie wypełnia pomieszczenia.
To co kocham w podróżach , to poznawanie ludzi,który nadają mojej przygodzie sens.