Wahalam się czy jechac czy nie...postanowiłam że pojadę gdyż z deszczowej pogody nardzoiło się słońce...
Wysiadłam w Ascot, każdy mówi, że to piekielnie daleko i mam sobie odpuścić podróż pieszo pod dom Johna Lennona, jednak podejmuje to ryzyko... błądzę, wychodzę w innym punkcie niż powinnam, po drodze spotykam 3 polaków, którzy postanawiają razem ze mną iśc pod dom Johna Lennona! :) panowie pracują w fabryce jakiś przetworów.. ale sa bardzo symnpatyczni i dotrzymują mi towarzystwa, gdy docieramy na miejsce okazuje się,że nie wolno tam wejść...
NIE WOLNO WEJŚĆ? taki kawał i na marne? negocjuję z ochroniarzami, ale nic z tego, nawet zdjęcia pod tabliczką TITTENHURST PARK nie mogę sobie zrobić.. jestem załamana... jak udowodnię komukolwiek że byłam w Ascot? hehe... robię sobie zdjęcie z tablicą na dworcu :D