tak tak... ta noc była męczarnią....
kolejny dzień rozpoczynamy od zwiedzania Camp Nou.... może nie jest to mój cel podróży, ale na pewno dla każdego fana Footballu wielką przyjemnością jest zajść i przypatrzeć się od podszewki mijescu, gdzie gra jedna z najlepszych drużyn świata- o ile nie najlepsza...
Cena zwiedzania- 19 euro.... cena biletu na mecz- 19 euro... niestety bilety na mecz wykupione są z miesiecznym wyprzedzeniem wiec zostaje nam zwiedzanie stadionu oraz muzem. Jest to pierwszy stadion na jakim jestem... tzn stadion footballowy na jakim jestem... przyznam że robi wrażenie i na pewno moja wyobraźnia nigdy nie ukazała mi takiego obrazu. Przez chwilke poczułam sie zaszczycona że teraz każdemu fanowi piłki nożnej będę mogła pochwalic się że byłam na Camp Nou :)
Potem poszliśmy na cmentarz... bardzo lubie zwiedzać cmentarze... lubie poznawać kulturę państw od tegow jaki sposób chowają zmarłych. W Hiszpani, a właściwie w Katalonii wygląda to tak, że zmarli są chowani jakby w półkach wielkiej szafy... ułożeni jeden na drugim i aby na górze wymienić zmarłemu kwiaty, trzeba pójść po drabinę.... bardzo estetycznie i ładnie to wszystko wygląda... porządek i elegancja...
Kolejnym etapem zwiedzania miasta jest najsłyniejsza budowla chyba w całej Hiszpani... Sagrada Familia... Olbrzymi kościół projektu Antoniego Gaudiego, niczym zamek ozdobiony wspinającymi się po murach kamiennymi, dużymi ślimakami... kto by pomyślał... ślimak na kościele... zachwyciła mnie ta budowla, tak samo jak z zewnątrz jak i wewnatrz... fasada dziwacznych kolumn z gwiedźistym sufitem. Pięknie! Z zewnątrz natomiast wszysctkie najsławniejsze sceny biblijne... oddane w najdrobniejszych szczegółach... CUDOWNA BUDOWLA!
na wieczór zostawiliśmy sobie park Guell oraz kościół Santa Maria del Mar. Do parku Guell długa droga, zahaczylismy przez przypadek o jeden z barcelońskich skłotów. A w parku? setki tysięcy ludzi, chcący zrobić sobie zdjęcie z jaszczurem, przy fasadach butikowych i na słynnej porcelanowej balustradzie gdzie w tle widać Sagradę Familię a jeszcze bliżej domki z piernika :)
Schody na których byly kręcone sceny do filmu Allena " Vicky Cristina Barcelona"... ach. Niesamowite miejsce, jak z baśni Andersena... Jednak Gaudi to był ktoś, kto miał nieograniczoną wyobraźnię....
wieczór nadchodzi.... idziemy do katedry w Barcelonie... znów szukamy Bastaixos... nie ma ich... ale w środku zachwyca nas to piękne śródziemnomorskie swiatło, wpadajace przez kolorowe witraże... Katedra ludu, bliska każdemu katalończykowi... czuć miłość i poświęcenei w tym miejscu...
Po naszym celu podróży idziemy na miejską cytadelę....
a wieczorem HOP SIUP do wód śródziemnomorskich schłodzić tyłek :D