Lizbono, dziewczyno, dziewczyneczko.... będę za Tobą tęsknić, tak jak zawsze tęsknię. Saudade towarzyszy mi, odkąd Cię poczułam i poznałam... jesteś w mym sercu już na wieki. Erasmus nie był tylko rokiem w moim życiu, a życiem w rok czasu... Dziękuję Ci za to, moja ukochana Lizbono.
Włóczymy się po Bairro Alto i oglądamy Taca da liga inglesa, w miejscowym pubie, razem z panem policjantem. Śmieszna atmosfera... pan kelner, zmusza nas do mówienia po Portugalsku... Trochę nam wychodzi. Ale śmieje się z mojego akcentu. :D Język portugalski jest bardzo trudny w wymowie :D
Tego dnia też nie może zabraknąć fado... pół nocy siedzimy i słuchamy fado w wykonaniu Claudii Sofii, niestety nie już tak charyzmatycznego... ale równie pięknego. Restaurację prowadzi Portugalczyk, który za żonę ma Polkę. Bardzo sympatyczny, mówiący troszkę po polsku, mieszkający w Warszawie przez rok czasu. Mówił, że najbardziej lubi jeść u nas flaki i żurek inside the chleb :D.
Polecamy, bardzo serdeczna i miła atmosfera, jedzenie niedrogie ale bardzo smaczne. Polecamy: Rua Diaro de Noticias, 40A knajpka "Retiro dos Sentidos".