Havana, magiczne miejsce w którym zatrzymał się czas. Miejsce, gdzie nostalgia zagląda do każdego rogu. Ludzie nie mają zbyt wiele, właściwie nie mają niczego albo odwrotnie mówiąc mają nic, zostaje im wzajemny szacunek do siebie, radość ze ciepłego słońca każdego dnia. Jednak smutek i ból czuć w muzyce. Kubańczycy nie mogą zbytnio mówić o swoich problemach. Może tylko udają szczęśliwych, trudno powiedzieć. Każdy z nich, który z nami był choć przez chwilę, cieszył się, że mieszka na Kubie. Okulista-taksówkarz, miał okazję ucieć do Barcelony, wrócił po miesiącu, nie wyobraża sobie opuszczenia tego kraju. Jorge, który ufał nam bardziej niż innym turystom, tęskni za Europą, wyśmiewa socjalizm. Każdy pracuje tutuaj na czarnym rynku.
Życie nie jest łatwe, a życie na Kubie jest chyba jeszcze bardziej skomplikowane niż mogło by się wydawać. Podróżując po Kubie przenosimy się w lata głębokiej komuny, która istnieje na wyspie Raula Castro do dziś. Przerażają mnie puste pułki w sklepach, brak kartek na artykuły spożywcze. Wiem, że spora ilość osób czytających te słowa, może jeszcze pamiętać czas stania w długich kolejkach po niemal wszystko.
Z jednej strony widzę błękitne morze, nagrzane od słońca plaże, wszędobylskie palmy i wiele innych, równie egzotycznych roślin, czuję ten specyficzny zapach tropikalnego, nasiąkłego wilgocią powietrza. Dochodzą też do mnie dźwięki kubańskiej muzyki, widzę różnobarwne suknie i spódnice zawodowych tancerek, które w istocie, pomimo iż cieszą nasze oczy, to jednak bliższe są niewolnicom. Niczym zaprogramowane laleczki, dzień w dzień muszą pokazywać turystom, oszołomom, jak to pięknie, cudnie, jak w raju, jest w ich kraju. Przyznaję, że i mnie pociągają te stare auta, lubię zapach cygar, mimo iż nie palę, odkryłam również, jak bogate jest wnętrze ulicznych malarzy, zwłaszcza iż sztuka jest dla mnie esencją życia.
Jedno wiem... moje serce zostaje tutaj na zawsze. Mimo tak wielu sprzeczności, mogłabym tu żyć, płynie we mnie karaibska krew, dlatego od zawsze ciągnęło mnie do tego kraju. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę.