Erywań nas nie zachwycił. Jak każde miasto w Armenii jest po prostu brzydki. Nawet bardzo. Poszliśmy tylko do najsłynniejszych schodów,a właściwie kaskad w Erywaniu, które nie robią na nas oszałamiającego wrażenia. O 15.15 mamy pociąg do Tbilisi a w pociągu znani już nam konduktorzy. Córcia znajduje sobie towarzyszki do zabawy, dwie Ormianeczki, Mąż kolegów z Singapuru i kolegę z Iranu. Wszyscy świetnie spędzamy czas, ale moje droczenie się z mężem nie podoba się Irańczykowi, nawet daje mi reprymendę , że nie powinnam tak zwracać się do mężczyzny, że w Iranie miałabym kłopoty. Niemniej jednak planuję zwiedzić Iran jakie moje jedno z Top 10 i bucket list. W Iranie się dostosuję, ale teraz jestem w Armenii i nie odmawiam zaproszeniu konduktorów do Ormiańskiej supry. Także przysiadam się w restauracyjnym wagonie do grupy pracowników pociagu i piję z nimi czaczę, jem ormiańskie sery i kurczaka w ostrym sosie. Takie przygody to ja lubię. :-)