Na dworcu jeszcze nie wiem gdzie pojadę... czy do Berna czy do Lucerny.
Szybkie pytania do 10 przypadkowych osób, co ładniejsze Lucerna czy Berno?
Właściwie większość mówi, że lepiej do Lucerny, ale niedźwiedzie na zabytkowym moście w Bernie przekonują mnie do podjęcia decyzji by wyruszyć własnie do Berna, miasta którego starówka wpisana jest na Unesco...
Ale, nie wierze własnym oczom koszt biletu do Berna to 90 CHF, a do Lucerny jedynie 68CHF, więc długo się nie zastanawiam... jednak Lucerna.
Widoczki zza okien pociągu bardzo sielskie... pasą się owce, pasą się krówki, a nawet kozy.... dużo zieleni, miło się patrzy, małe wzniesienia usiane domkami z kolorowymi okienkami.
W Lucernie jesteśmy po 10.
Z dworca wychodzimy wprost na zabytkowy most i już czuję, że to dobra decyzja. Kappelbrücke, najstarszy(z 1365 r.) most drewniany w Europie. Dopiero kiedy ktoś zbliży się do niego, widzi, że nie łączy on brzegów najkrótszą drogą, ale wije się zygzakiem przypominającym rozciągniętą literę Z. Ten kształt to efekt dostosowania projektu do bagnistego podłoża. Przytulona do mostu, wystająca z wody kamienna, ośmiokątna wieża, dodaje konstrukcji zagadkowości. Zaostrzony ołówek wycelowany w niebo to dawna część systemu obronnego, później więzienie, a obecnie archiwum. W skrzyniach na burtach krytego dachem mostu zawsze w sezonie kwitną czerwone pelargonie. Ten słodki obrazek zaciera przykre wspomnienie pożaru, który strawił konstrukcję zaledwie 18 lat temu. Miasto jest śliczne,a co najważniejsze, widać tu szczęśliwych ludzi. Para chińczyków robi nam zdjęcie,potem kilkukrotnie spotykamy się na tych samych trasach.
Najpierw idziemy pod pomnik umierającego lwa, poświęcony gwardzistom, którzy zginęli w obronie króla Francji. Mark Twain opisał ten Lwa Lucerny najsmutniejszym i najbardziej wzruszającym kamieniem świata i coś w tym jest gdy patrzy się w zaklęty kawał piaskowca.
Bardzo realistyczna, cudownie oddana rzeźba, męstwo i bohaterstwo umierające w cierpieniu.
Lucerna jest chyba najbardziej szwajcarska z miast które widziałam.
Malownicze jezioro, wypływająca z niego wartka rzeka, przeglądające się w wodzie wiekowe domy i kościoły. A za nimi masywny Pilatus (2137 m n.p.m.) z ośnieżonym szczytem. Przestrzeń, rześkie powietrze i czysta woda.
Od północy, na wzgórzu, zachował się spory fragment murów obronnych. Rozciąga się z nich widok na malowniczą panoramę miasta, jeziora i otaczających je gór. Schodzę z powrotem na Starówkę i zanurzam się w jej wnętrze wypełnione starymi domami kupieckimi z wykuszami i malowanymi fasadami. Pięknie