To był fajny dzień, który spędziliśmy na pustyni. Pustynia nie jest tak piękna jak w Maroko, gdzie ma złocisty piasek. W Egipcie, przynajmniej w tym regionie Sahara jest hamadą, czyli kamienistą pustynią. Nie ma piasku drobnego jak pył, są odłamki skał, kamienie i kurz. Pierwszy raz w życiu jechałam quadem i bawiłam się przy tym wprost cudownie. Taka fajna dawka emocji, nieznanych mi dotąd. Pięknie. Później przesiedliśmy się do samochodów typu Spider, też świetnie, frajda na całego.
Następnie wybraliśmy się do wioski beduińskiej, w której wypiliśmy tradycyjną herbatkę z kardamonem , przejechaliśmy się na wielbłądzie. Jak to do nas nie pasuje... zorganizowana wycieczka... dużo więcej magii było w Maroko, gdzie cały dzień szliśmy przez pustynię by zwieńczyć dzień, zachodem słońca nad wydmami , oglądać nocą niezliczoną ilość gwiazd w towarzystwie beduinów. Ci egipscy beduini są inni... nauczeni taśmowej obsługi turysty... no ale cóż. Czułam się nieswojo, ale nie mogę powiedzieć , że zupełnie mi się nie podobało. WIeczorem spaliliśmy shishę, obejrzeliśmy taniec derwisza, taniec brzucha, podczas którego tancerka mnie zaprosiła na scenę. Wspomnienia pozytywne zostaną ;)