Przed wyjazdem do Iranu mieliśmy swoje Must see... oczywiście był to Różowy Meczet, Persepolis, Jazd i Kharanaq o której naczytaliśmy się przed wyjazdem , że jest niesamowita. W sumie nie wiedzieliśmy do końća czego się spodziewać po ruinach, ale to co ujrzeliśmy przerosło nasze oczekiwania.
Kharanaq jest niewielką, urokliwą wioską, pamiętającą jeszcze czasy przed dominacją Islamu, w większości opuszczona, zamieszkałą dziś przez zaledwie dwie rodziny. ( chocisż nie wiem gdzie one się podziewały, żaden budenk nie wyglądał na zamieszkały) Wszystkie budynki wybudowane są z glinianych cegieł i otynkowane wysuszoną na słońcu mieszanką błota z sianem. To istny labirynt krętych uliczek, domków, gdzie można przejść z dachem z jednego domu do drugiego, wejść oknem wyjść kominem. Mieliśmy szczęście bo wszystkie wycieczki, które wyruszyły tego dnia, zajechały najpierw do Czak Czak, a my Czak Czak opuściliśmy skupiając się własnie na Kharanaq. Byliśmy przez 2 godziny sami zanim pojawili się następni turyści. Miejsce jest po prostu magiczne!!!!