PART1:
W Kiszyniowie doszło prawie do bijatyki między dwoma panami kierowcami autobusów. a o co? o to, który z nich nas zabierze do Orheiu! Przecież to łącznie 8 osób ( my+ nowozelandyczk, niemka, amerykanin). W końcu wygrywa najsympatyczniejszy pan. Wiezie nas przez mołdawskie wsie... po drodzę pije sobie mołdawskie piwko... az tu nagle zachciewa się siku. Na szczęscie pan kierowca jest bardzo uprzejmy i zatrzymuje się za moją potrzebą :D.
Docieramy na miejsce... wierzymy że w drodze powrotnej ktoś po nas przyjedzie... pan kierowca zresztą obiecał
PART2:
Przecież w Mołdawii jest pięknie! Niby nie góry a jednak skaliste wzniesienia, w dole płynie rzeka, pasą się krowy, które od palącego słońca są wyczerpane i nawet dają się pogłaskać. Na szczycie kościół, z wieżyczką na powierzchni, krzyżem na skale... i kryptami podziemnymi, które maja balkony wydrążone w kamieniu. Przecudny widok rozpościera się ze szczytu na pasące się konie na brzegu rzeki, na pola kukurydziane... i kamienny mostek przez rzekę. Wracamy dróżką przez maleńką wioseczkę. Zaczepiają nas dzieci, proszą o cokolwiek... nie mając nic w kieszeni prócz ŁAMISZCZĘKI wręczam im ją... dopiero później uświadamiam sobie błąd, że ja ledwo to zjadłam...a co dopiero ma powiedzieć takie małe dziecko.... ach. Zrywamy mołdawskie winogrona- pyszne... teraz wiemy czemu mołdawskie wino jest takie pyszne...
PART3:
Czekamy... jesteśmy jeydnymi turystami czekającymi na transport... przyjeżdża autobus, ale niestety nie nasz... czekamy dalej, kolejne minuty... przyjeżdża osobówka... ale przecież to za mały samochód by pomieścić nas- osiem osób + pan kierowca, łacznie 9....
Nagle ku naszemu zdziwieniu wysiada pan kierowca i krzyczy: mówiłem ze przyjade po was!!!
bardzo fajnie panie kierowco- ale jak my się zmieścimy...
Nie ma problemu- upchnę was!
Więc: ja, Jagoda, Amerykanin siedizmy z tyłu, na mnie klęczy Niemka, na Amerykaninie klęczy Nowozelandczyk, Pan kierowca prowadzi a przy nim Damian a na nim Iza... o ludzie...!!!
wieczorem udajemy się na wspólny obiad pożegnalny- mołdawską mamałygę i inne mołdawskie "przysmaki", oraz wspólnie zwiedzamy Kiszynów nocą... pijąc mołdawskie wino w blasku księżyca...