Przyjechaliśmy w środku nocy do Tulcy. Gdzie spać? dziwnie tu, jakos pusto, strach rozbić się gdziekolwiek... jednak dworzec kolejowy wydaje się taki miły. Karolinka i ja idziemy zapytać panów policjantów, czy możemy sobie posiedzieć naszą grupką przez noc na dworcu, bo boimy się na dworze. Panowie oczywiście się zgodzili, a nasza turystyczna grupka spędziła ten czas pod dworcowym dachem. Rano niczym świta jedziemy marszrutką nad dolinę Dunaju. Chcemy zobaczyć naturalne środowisko pelikanów. Wypożyczamy łodkę i płyniemy. Jak cudownie i spokojnie, jestesmy sami na środku tych wielkich jezior. Widzimy pelikany, lilie wodne, niezwykle wielkie okazy omułków rzecznych. Woda jest przejrzysta, piękne stare drzewa, wierzby kładą się do wody... czuję się jak w scenie gdzie Mała Syrenka pływa po jeziorze z księciem Erykiem... tylko księcia brak... ale za to przyroda tak słodko szepcze do ucha...