Chcieliśmy jechac na wschód słońca, ale podjelismy inną decyzję. O 5 rano ciezko byloby jechac rowerem z dzieckiem na bagażniku. Pojechaliśmy więc o 8. Byliśmy już przed Angkor Wat dowiadując się , że bilety należy zakupić w centrum miasta!!!! I tak straciliśmy godzinę. Przy kasach biletowych dłuuuugie kolejki, na dobre 15 minut stania. My mielismy szczęscie, bo z dzieckiem byliśmy. Cena biletu 37 dolarów amerykańskich. Drogo. Zwłaszcza, że w przewodniku sprzed 2 lat widniała cena 26 dolarow. Strasznie poszło w górę.
W Angkor Wat byliśmy o 10.
I oto jest... Piękna skąpana w słońcu świątynia, jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych świata.
Wygląda cudownie, piękne, majestatyczne ruiny a na ich tle miliony turystów. Niestety, to prawda, mając jeden dzień, nie zobaczy sie wszystkiego tak dokładnie.
Klimat kamiennych budowli porośniętej bujną roślinnością, która zdaje się mówić „ja tu byłam przed tobą i ja tu pozostanę, gdy ty obrócisz się w pył”, świat niezrozumiałych symboli pieczołowicie wykutych w ścianach, zapach kadzideł i palonej słońcem trawy, dźwięki szeptów historii, słyszalnych tylko dla uważnego ucha pochłaniają bez reszty każdego, kto przyszedł tu nie tylko zobaczyć, ale i spróbować poczuć, zrozumieć. Miejsce, które trzeba odwiedzieć. Miejsce, do którego chce się wracać, by odkrywać kolejne tajemnice, wydeptywać kolejne ścieżki.
Magiczne płaskorzeźby okalające zewnętrzne mury świątyni stanowią o jej niesamowitości, o precyzji i drobiazgowości w wykonaniu.
Wszystkie świątynie są przepiękne i cudowne. My wybraliśmy wariant 17 km, ten mniejszy, który i tak zajął nam cąły dzień, gdyż w każdej świątyni spędzilismy conajmniej godzinę. Szczęgólnie polecam wam:
Angkor Wat, którego nie trzeba przedsawiać i opisywać. Największy i najpiękniejszy a zarazem najbardziej majestatyczny obiekt na terenie byłego Khmerskiego imperium.
Ta Prohm :
Świątynia ta od wieków prowadzi nierówną walkę z siłami natury. Niestety dżungla zrobiła swoje, olbrzymie drzewa porastające kamienie i wdzierające się do wnętrz budowli sprawiały, iż świątynia Ta Prohm popadła w ruinę. Niektóre jej fragmenty wyłączono z możliwości zwiedzania ze względu na ryzyko zawalenia.
Świątynia Bayon:
Zdobi ją 216 twarzy o enigmatycznych i nieprzeniknionych uśmiechach. Niektóre źródła podają, że wszystkie te twarze, należą do Buddy, inne, że do założyciela miasta, króla Dżajwarmana VII. Przepiękna, chyba moja ulubiona, twarze robią niesamowite wrażenie... niestety bardzo oblegana przez turystów.