Ostatni dzień w Paraty został właściwie niezaplanowany... WYyraliśmy się na miejski targ, kupiliśmy 3 olbrzymie marakuje i przepyszny kilogram bananów za 1 reala :D takie ceny to my uwielbiamy. Targ sąsiadował z dworcem autobusowym, popatrzyliśmy na rozkład i zdecydowaliśmy jechać do miejscowości Trindade. Warto było, dotarliśmy do nadmorskiej bajkowej, malutkiej wioski położonej u skraju parku przyrodniczego, w którym można by było zrobić kilka ciekawych tras trekkingowych, gdyby się miało więcej chwil. Jestem zachwycona brazylisjką naturą. Brazylia jest jeszcze taka dzika, zielona, a człowiek w obliczu tej roślinności jest właściwie niewidzialny. Trindade ma wiele cudownych plaż, przytulonych do dżungli, z kwitnących kwiatów nektar piją koloberki. Raj... beztroski raj.